Translate

czwartek, 16 maja 2013

Strzegom malowidła z gotyckiej bazyliki




 Strzegom ratusz.

     Miasto Strzegom położone na stokach Wzgórz Strzegomskich (Przedgórze Sudeckie) słynie głównie z granitowych skał, które pozyskuje się w położonych w pobliżu miasta kamieniołomach. Przejeżdżając przez Strzegom, nie sposób nie zauważyć: licznych zakładów kamieniarskich, górujących nad Niziną Śląską Wzgórz Strzegomskich i dużego gotyckiego kościoła śś. Piotra i Pawła.

Atrakcji w Strzegomiu i dookoła Strzegomia, jest oczywiście więcej, można podążyć tutaj śladem historycznym, skupiając się na zabytkach miasta i okolicy, można też odbyć piesze wycieczki po Wzgórzach Strzegomskich i poszukać minerałów z grupy kwarcu (kwarc dymny i moriony)… - My jednak skupimy się na opisie symbolu Strzegomia, czyli na gotyckim kościele, a ściślej na występujących w nim pozostałościach średniowiecznego malarstwa ściennego, które, to pozostaje materią mało znaną.    

Strzegom  gotycka bazylika śś.Piotra i Pawła.

Kościół pojoannicki p.w. św. Piotra i Pawła, został wzniesiony w latach 1381-1391, był budowany etapami praktycznie przez cały XIVw. Pod względem bryły stanowi rozpoznawalną i charakterystyczną dominantę architektoniczną Dolnego Śląska. Stylowo mamy tu do czynienia z pięknym przykładem architektury gotyckiej, której nie powstydziłby się Wrocław, Strasburg, a może nawet i Paryż. Budowla robi ogromne wrażenie, kiedy się spojrzy na nią od zewnątrz, ale przede wszystkim gdy się ją widzi od środka. 
Wnętrze bazyliki w Strzegomiu.
Pod względem układu kościół jest trójnawową bazyliką z transeptem i poligonalnie zamkniętym prezbiterium. Prezbiterium jest, tu trójprzęsłowe, zaś korpus nawowy tworzy pięć przęseł. Nawy boczne od strony wschodniej są zamknięte trójbocznie. Materiał z jakiego zbudowany jest kościół, to: łamany granit i bazalt (mamy tu do czynienia z budowlą kamienną), dodatkowo użyto do elementów dekoracyjnych skały piaskowcowej, w której łatwo rzeźbi się i formuje zamierzone kształty. Cegły użyto przy budowie zachodniej elewacji w części szczytowej.

 Bazylika w Strzegomiu. 

Budowla została wzniesiona przez Zakon Joannitów, który, to na terenie Śląska wzniósł dwa duże kościoły w Złotoryi i Strzegomiu. Joannici otrzymali Strzegom już w roku 1180, kolejno po jego lokacji w 1242, w Strzegomiu istniał zniszczony później kościół św. Andrzeja. Obecna bazylika zaczęła powstawać w XIV w i od razu już na samym początku nadano jej spektakularnego ogromu (długość nawy 76 metrów, wysokość do 26 metrów, szerokość korpusu 26 metrów).  

Zanim wejdziemy do środka bazyliki, dobrze jest zwrócić uwagę na detale zewnętrzne: piękne gotyckie piaskowcowe portale wyposażone w tympanony z wielofiguralnymi kompozycjami, na które składają się płaskorzeźby pokazujące Sąd Ostateczny i Koronacje oraz Zaśnięcie NMP. Kolejno wyróżniają się okna z laskowaniami maswerkami, pinakle, sterczyny, balustrady, przypory i charakterystyczne gargulce, spełniające role średniowiecznych odprowadzaczy wody. Najczęściej owe gargulce, przybierają formy maszkar, diabłów i potworów, co nie do końca jest wytłumaczone w znaczeniu symbolicznym i może mieć podwójne znaczenie czyli narracje zewnętrzną tj. tłumaczenie dostępne dla ludu i narrację wewnętrzną dostępna tylko dla nielicznych - wtajemniczonych.

 Strzegom bazylika gargulce.

Wnętrze bazyliki w Strzegomiu sprawia, że czujemy się jakby przeniesieni do epoki średniowiecza, o tym, że jesteśmy w innej epoce przypominają jednak ławki dla ludzi ulokowane w nawach, których w średniowieczu nie było w kościołach, gdyż parafianie w czasie mszy stali w kościele lub przemieszczali się swobodnie w nawie, która w łacinie oznaczała: „Navis”, czyli - łódź. Słowem, uczestnicy ceremonii ulokowani w nawie podróżowali łodzią ku Bogu; sternikiem był kapłan, wówczas usytuowany w prezbiterium tyłem do tłumu, a przodem do ołtarza, analogia do statku. 

  Sklepienia w bazylice.
Gdy wewnątrz kościoła spojrzymy ku górze, to ujrzymy: piękne łuki, sklepienia gwiaździste, sieciowe i krzyżowo-żebrowe kunsztownie wykonane z piaskowca. Łuki symbolizują złożone w modlitwie ręce, a sklepienia nad głową wskazują na niebo. Sklepienia spływają na wsporniki podtrzymujące konstrukcje, niekiedy mają one rozwiązania figuralne.
 
W środku oczywiście wzrok nasz jest odprowadzany do centralnej części kościoła tj.: do prezbiterium gdzie znajduje się ołtarz. W przeważającej części kościołów ołtarz jest lokowany z uwzględnieniem orientacji wschód – zachód. Uczestnicy celebry, stoją twarzą w kierunku do ołtarza, a wiec twarzą do wschodu słońca, a plecami do strony zachodniej.

Gotyckie okna ostrołukowe w kościele w Strzegomiu.
 Takie założenie wschód-zachód było już stosowane w czasach przedchrześcijańskich, gdzie w rozmaitych religiach stosowano modły w kierunku wschodzącego słońca. Chrześcijaństwo zaadoptowało tę orientację, lokując prezbiteria w części wschodniej i często zdobiąc ołtarze i przestrzeń prezbiterium symbolami tarczy słonecznej z monstrancjami i rozetami także w kształcie rozwiniętej róży, ale i też ogromnego dysku słonecznego, przez który przenikają promienie słoneczne do środka kościołów. W części zachodniej natomiast pojawiały się często na ścianach motywy sądu ostatecznego, a więc motywy związane ze śmiercią i odchodzeniem (zachód – umieranie - grób).
 
 Fragment ołtarza głównego z przedstawieniem Piotra i Pawła.

W prezbiterium oglądamy ołtarz główny z XVw. Z figurami i płaskorzeźbami, kamienne sedilia, o trzech arkadach, późnogotycką chrzcielnicę z 1592r., polichromowane figury i ołtarze boczne. W kościele zobaczymy również szereg kamiennych wykonanych z piaskowca nagrobków (21 sztuk) z lat 1431-1678 oraz ponad 50 ren, płyt nagrobnych i epitafiów z lat 1542-1713 (barok).

 Płyty nagrobne.
Nagrobki i płyty nagrobne, są dowodem na to, że pochówek w budowli kościelnej tj.: jak najbliżej – „sacrum”, był uważany w wiekach ubiegłych za szczególny zaszczyt, na który zasługiwali sobie królowie i książęta (chowani w katedrach), przedstawiciele znamienitych rodów, fundatorzy oraz hierarchia kościelna, święci i męczennicy. W ten sposób uznawano, iż osoby te swoimi zasługami zasłużyły na życie wieczne i co za tym idzie ziemskie wywyższenie. 
 
 Nagrobek w kościele w Strzegomiu.

To, co najbardziej interesujące w kościele w Strzegomiu, umyka jednak uwadze, gdyż, trzeba się temu przyjrzeć bardziej szczegółowo i analitycznie. Zachowane fragmenty malowideł ściennych polichromii z XIV i XVIw., są dobrze widoczne, tylko w jednym miejscu tj. nad arkadami naw bocznych. 

 Malowidło nad arkadami naw bocznych.

W nawie głównej, w pierwszym przęśle od zachodu, na ścianie północnej, w miejscu gdzie przylega ona do piętra z organami, znajdują się nikłe (górne) fragmenty wizerunku św. Krzysztofa z Chrystusem na ramieniu. Jest to jedno z wielu przedstawień tego katolickiego świętego w Polsce. O jednym już wspominałem w artykule traktującym - o malowidłach z kościoła w Lubiechowej, pozostałe przedstawienia można spotkać m.in. w kościołach w Pełcznicy koło Świebodzic i na tak zwanym szlaku „Polichromii Brzeskich”, jak i też w wieży książęcej w Siedlęcinie. 

Średniowieczne malowidło św. Krzysztof ze Strzegomia.

Św. Krzysztof ze Strzegomia, rozmiarami sięgał do ¾ wysokości nawy. Niestety zachował się jedynie górny fragment tego malowidła, przypisywanego artyście wykształconemu w środowisku malarzy dworskich Pragi lat 60-70 XIVw. Malowidło jest datowane na lata 1360- 1370. I jest wykonane za pomocą nasyconych plam barwnych. W tematyce przedstawia św. Krzysztofa w chwili, kiedy to przenosi Jezusa. - Mały Jezus, klęczy na barkach świętego i lewą ręką trzyma głowę Krzysztofa, natomiast prawą ręką udziela błogosławieństwa. U obu postaci wokół głowy widzimy aureole; nieprzypadkowe jest także podobieństwo rysów twarzy Krzysztofa do Jezusa.

  Strzegom  św. Krzysztof z Chrystusem na ramieniu.
Nimby i aureole w wielu religiach i kulturach mają rozmaite znaczenie, w chrześcijaństwie zachodnim (rzymskim), w ten sposób ukazuje się osoby Trójcy Świętej, Marię i cały panteon świętych. Nimby i aureole, wskazują na świętość, czystość i moc emanującą od danej postaci, mają też za zadanie wyróżnić owe postacie od pozostałych, jeśli mamy do czynienia ze zbiorowymi przedstawieniami.
 
 Strzegom witraże.

W chrześcijaństwie wschodnim nimby mają symbolikę wybitnie pokazującą moce nadprzyrodzone, przynależne Bogu, aniołom, świętym, ale i o dziwo także i Lucyferowi (w myśl tej wykładni posiada on siły nadprzyrodzone, dlatego ma nimb). W innych religiach nimby i aureole wskazują na posiadanie cech boskich i magicznych, a także nawiązują do dysków solarnych, które, to były często pokazywane w malowidłach i reliefach egipskich, gdzie bóstwa solarne, związane z kultem słońca, posiadały takowe dyski tuż za głowami. Słońce, a raczej efekt halo słonecznego, został stąd zaczerpnięty do sztuki wczesno chrześcijańskiej i jest powielany do tej pory bez rozpoznania archetypu, gdzie bóstwo miało oznaczać olśnienie – życie - słońce.
 
Strzegom  św. Krzysztof .



W tradycji katolickiej „św. Krzysztof był patronem dobrej podróży, czuwał nad wędrowcami, pielgrzymami, marynarzami itd. Swą mocą ochraniał mosty na rzekach oraz wszelkie miasta położone tuż przy wodzie. Św. Krzysztof stał się przykładem dobrego chrześcijanina, który nawrócił się ze złej drogi dążąc do zbawienia, dlatego też stał się również patronem dobrej śmierci. Jego atrybutami są: opaska neofity, kwitnący kij wędrowny (palma), sakiewka uwiązana u pasa wypełniona miniaturowymi figurkami dusz zmarłych.” W „Złotej Legendzie” Jacoba de Voragine, opisującej żywoty katolickich świętych, czytamy, o czym już pisałem w artykule o Lubiechowej, że święty ten miał epizod z przeniesieniem dzieciątka Jezus przez rzekę, co sprawiło świętemu o rozmiarach tytana ogromne problemy.
 
 Wizerunek św. Krzysztofa znajduje się tuż przy organach.
Wydaje się, że nie jest przypadkiem, zaplanowanie umiejscowienia malowidła św. Krzysztofa w kościele w Strzegomiu, w miejscu gdzie ono się znajduje. Zwornik nawy północnej z zachodnią ściana, w pobliżu, którego znajduje się wejście do kościoła, w świetle symboliki osi wschód-zachód, o której wyżej pisałem, wpisuje się w wątek (pn-zachód) z tego powodu, iż św. Krzysztof był również patronem dobrej śmierci. Popularność tego świętego w średniowieczu na pewno mocno łączyła się z tym wątkiem, bo każdy chciał umrzeć możliwie jak najłagodniej. O tym rysie związanym ze średniowiecznym umieraniem i śmiercią, możemy szeroko zapoznać się w książce: „Antropologia Śmierci” Ph.Ariesa. - „Ariès w swoich pracach opisał m.in. zmiany w zachodnim społeczeństwie w podejściu do śmierci. Jest autorem także książki Człowiek i śmierć”, dotyczącej śmierci rozpatrywanej w kategoriach psychologii jednostki, socjologii i obyczajów z nią związanych.” 
 
 Strzegom fragmenty malowideł znajdujących się tuż przy wejściu.

W nawie głównej kościoła w Strzegomiu nad arkadami widzimy, nikłe ślady pierwotnej dekoracji malarskiej kościoła, nadto określenie nie można nic więcej powiedzieć, gdyż nie wiadomo jaka jest tematyka przedstawienia oraz czy malowidło pochodzi z tego samego kręgu artystycznego jak przedstawienie św. Krzysztofa. Równie nikłe ślady średniowiecznego malarstwa o nierozpoznanym autorstwie znajdują się na północnych filarach nawy bocznej, ściślej na wysokości oczu widza, umieszczono tutaj pojedyncze kompozycje, takie jak „Tron Łaski”.
 
 Strzegom Mojżesz z rogami.
Aby przyjrzeć się średniowiecznym polichromiom w Strzegomiu, proponuje odbyć wycieczkę do kościoła śś. Piotra i Pawła w niedzielę, tj.: w pauzie pomiędzy kolejnymi mszami. Szczegółowe zapoznanie się z malowidłem św. Krzysztofa jest możliwe po wejściu na piętro gdzie znajdują się organy, na co jest wymagana jednak  zgoda organisty lub księdza. Warto o nią poprosić, gdyż przedstawienie jest godne zobaczenia.

/Jan Wieczorek/
Foto: Jan Wieczorek oraz zdjęcie i ilustracja z Internetu.


Bibliografia: A.Karłowska-Kamzowa "Sztuka Piastów śląskich w średniowieczu" oraz "Malarstwo Śląskie 1250-1450", M.Staffa "Słownik geografii turystycznej Sudetów" (T..19), R.Taylor "Przewodnik po symbolice 
kościoła".



W ramach działalności Dzikich Sudetów proponujemy Państwu uczestnictwo w szeregu atrakcyjnych eksploracjach i wyprawach turystycznych prowadzonych przez kulturoznawcę i eksploratora sudeckiego Jana Wieczorka, który pokaże Państwu miejsca ze wszech miar interesujące, jak i też dzikie i tajemnicze, a bywa, że całkiem świeżo odkryte... 
DZIKIE SUDETY

środa, 8 maja 2013

Zamek w Rybnicy



Rybnica zamek.

  Wieś Rybnica (Reibnitz) położona jest u pn-zach podnóża Wysoczyzny Rybnicy w dolinie potoku Młynówka 8 km od Jeleniej Góry. Komunikacyjnie Rybnica posiada stację kolejową na trasie Jelenia Góra – Gryfów Śląski oraz w pobliżu (stokiem Rybnickiej Góry 480 m n.p.m.) przebiega też szosa nr.297 z Jeleniej Góry do Lwówka Śląskiego i  nr.356 z Jeleniej góry do Zgorzelca. Zatem do Rybnicy można dojechać bez problemu, aby zobaczyć charakterystyczną tradycyjną zabudowę sudecką, mały kościół parafialny św. Katarzyny wzmiankowany w 1369r., cmentarz wraz z pomnikiem pamięci ofiar 1 Wojny Światowej, dworek i ruiny zamku w Rybnicy.

 Dolina Pałaców i Ogrodów.


Przez Rybnicę przebiegają dwa szlaki turystyczne żółty i niebieski. Ten pierwszy zaczyna się w Rybnicy, choć logicznym rozwiązaniem byłoby, aby zaczynał się w Goduszynie, gdzie w rejonie Skalicy 501m n.p.m. ma powstać nowy węzeł szlaków turystycznych. Drugi ze szlaków o kolorze niebieskim dochodzi do Rybnicy od strony Wojcieszyc, kolejno trawersuje Zrąbany Las 460-510 m n.p.m. i w rejonie byłej zabudowy PGR, schodzi do stawów, nad którymi wznoszą się ruiny Zamku w Rybnicy. Dalej niebieski szlak przechodzi pod wiaduktem kolejowym i przez centrum wioski zmierza w stronę granicy Parku Krajobrazowego Doliny Bobru, trawersując stoki dzikiej doliny potoku Wąduł, o którym w przyszłości powstanie artykuł, gdyż jest, to teren mało poznany i bardzo interesujący pod względem geomorfologicznym.  
 Rybnica.



Rybnica, jest duża wsią łańcuchową, ciągnąca się na przestrzeni około 2,8 km, zabudowa wsi znajduje się na wysokości 380-440m n.p.m. Krajobraz, jaki tu spotkamy ma naturę zbliżoną do przestrzeni wyżynnych, obserwujemy tu teren pofałdowany z łagodnymi stokami małych górek należących do Wysoczyzny Rybnicy, wchodzących w skład Kotliny Jeleniogórskiej.

 Rybnica.
Kiedy przywędrujemy tutaj w okresie zimy lub wczesną wiosną z pewnością położenie wioski i roztaczające się z jej okolic widoki w kierunku Gór Izerskich zapadną nam w pamięci. Niestety okres letni i wczesnojesienny na zwiedzanie zamku w Rybnicy, nie jest dobry, ponieważ, ruiny wówczas są szczelnie zasłonięte przez drzewostan bukowy i rośliny poszycia. Robienie zdjęć lub filmowanie w tym okresie po prostu mija się z celem. Natomiast w okresie, gdy wegetacja jeszcze jest uśpiona ruiny zamku w Rybnicy, mają romantyczny walor, zapomnianego i stojącego gdzieś na uboczu, rozpadającego się zamczyska (kliknij i obejrzyj film).

 Zamek w Rybnicy.
Z zamkiem w Rybnicy jak i ze wsią powiązane są regionalne legendy, które dodatkowo nadają tajemniczego klimatu temu skrawkowi dolnośląskiej ziemi. Niektóre z legend nawiązują do historii Rybnicy, która, to miała wywieść swą nazwę od pomorskiego księcia Rybina z rodu Redanów. - Książę ten zachwycił się ponoć tutejszymi krajobrazami na tyle, że postanowił wznieść na jednym z wyróżniającym się wzgórz zamek. 

 Rybnica okolice zamku widok na Góry Izerskie


W pozostałych legendach dotyczących Rybnicy czytamy: „O skarbie Księcia Redanów” i „O rycerzu Lubomirze z Rybnicy, który króla czeskiego oszukał”. Z tych podań wyłania nam się pewien zakres treści regionalnych dotyczący sporów i konfliktów wojennych o przynależność ziem Dolnego Śląska do Korony Czeskiej oraz do kształtującego się Państwa Polskiego, jak i też do politycznych waśni z tamtego okresu, o jurysdykcje nad tymi terenami.

 Rybnica kościół św.Katarzyny.
Jak w każdych mitach i legendach, warstwa narracyjna posiada zafałszowania i prawdy, a w podkontekstach opowiada treści dotyczące uwarunkowań kulturowych tego regionu i pewnie, podobnie jak to bywa z bajkami, owe legendy można byłoby rozłożyć semiotycznie na znaczenia moralne i semiotyczne (znakowe), jak czynił to np. Piotr Bogatyriew w pozycji pt.: Semiotyka kultury ludowej”

Dodatkowo niektóre legendy wchodzą ze sobą w korelację, tak rzecz się ma z legendami dotyczącymi popularnego dziś Zamku Chojnik, z postaciami związanymi z Rybnicą np.: - O ucieczce rycerza Lubomira z Rybnicy więzionego w twierdzy przez ówczesnego grafa Hansa-Christopha Schaffgotscha. - Najlepiej jest się o tym przekonać czytając poniższy fragment: „Lubomir obraził kiedyś grafa i gdy tylko nadarzyła się okazja urażony pan na zamku Chojnik pojmał go i umieścił w baszcie. W planach było dożywocie. Jedynym ustępstwem na jaki zgodził się graf były wizyty żony rycerza oraz pozwolenie aby przynosiła mu ona do celi chleb. Pewnego, więc dnia dzielna kobieta przytaszczyła ze sobą ogromny bochen. Ponieważ nie znano wtedy jeszcze promieni Rentgena i wstępu do zamku nie broniły bramki z wykrywaczami metalu, wierna żona umieściła w chlebie pilnik do żelaza i grubą linę. Uwięziony rycerz skorzystał z tych akcesoriów gdy tylko nadarzyła się okazja. W burzową noc przepiłował kraty baszty i zlazł na dół trzymając się liny. Jeszcze tego samego dnia znalazł się w swoim zamku z Rybnicy, w ramionach swojej przedsiębiorczej żony. Do tej pory jedna z krat w oknach baszty Chojnika jest uszkodzona, co niechybnie świadczy o prawdziwości tej historii.”

 Rybnica dom szachulcowy.
Pierwsza udokumentowana wzmianka dotycząca Rybnicy wiąże się z dokumentem księcia śląskiego Bolka I Jaworskiego, wydanego joannitom z Cieplic, w którym, to dokumencie z dnia 20.031288, jako świadek wymieniany jest Henricus Reibnicz. Zamek w Rybnicy mógł powstać oczywiście wcześniej i był prawdopodobnie macierzystą siedzibą znanego śląskiego rodu von Reibnitz. Te białe plamy historyczne wiążą się też z datą 1234, która, to miała być rzekomo odkryta w ścianie zamku w roku 1750

Rybnica zamek.
W takich przypadkach nie można jednak polegać nigdy na jednym źródle, jeśli nie ma dowodów można wywodzić poszlaki, wówczas tylko one jak w toku sądowym pozostają do oceny tematu lub sytuacji. W innych przypadkach brak dowodów lub ich nadmiar, powinien być zestawiany z pracami nie tylko natury teoretycznej, dywagacjami na temat historii zasłyszanej i zmultikopiowanej już z istniejących prac naukowych i przyjętych przez czytelników takowych za paradygmat, ale i z pracami natury praktycznej, a więc badaniami archeologicznymi, kulturowymi, historycznymi, a nawet i badaniami w zakresie znakowości itp. itd. Wówczas w miejscach gdzie zachowało się mało treści naukowych, można z wolna odsłonić prawdę o danym miejscu, jakże często odległą od istniejących już i nadanych przecież przez kogoś paradygmatów, treści z którymi "nie powinno" się dyskutować. 

 Bolko I Jaworski.
Niestety owe „święte” prawdy na temat kultury materialnej i duchowej funkcjonują w rozmaitych dyscyplinach i często stanowią przeszkodę do poznania rzeczywistości kulturowej o jakimś miejscu czy zjawisku. Tak, więc nawet w wielu dyscyplinach naukowych czy dogmatach religijnych, za które nie raz ludzie wskoczyliby w ogień, można się czasem nawet bez wysiłku dopatrzeć wielu manipulacji, zafałszowań lub nawet pseudokreacji, gdzie autor takowych treści decyduje, o tym, w co ludzie mają wierzyć i co uważać za prawdę, z która się nie dyskutuje!

Mistrzem demaskowania tego rodzaju spojrzenia na polskim podwórku jest Ludwik Stomma, rozliczający się w swoich książkach - „Polskie złudzenia narodowe”, z polskimi mitami narodowymi, tak mocno już ugruntowanymi w strukturze tożsamości narodowej, że praktycznie stającymi się narodowymi dogmatami: np. dogmat o reducie Ordona czy dogmat o obronie Częstochowy, ukazany nawet przez Adama Mickiewicza w wierszu czy Henryka Sienkiewicza w powieści „Potop”.

 Rybnica widok z tarasu przyzamkowego dworku.
Wracając do Rybnicy, bo o tym jest ten artykuł. Skróconą wersję historyczną o zamku, jako budowli można przeczytać w książkach dotyczących Zamków Dolnośląskich lub też bezpośrednio przeczytać o tym na trasie niebieskiego szlaku, na tablicy informacyjnej usytuowanej tuż pod zamkiem w Rybnicy.

 Karol IV Luksemburski.
Czytamy więc, że „Powstanie zamku przypisywane jest także królowi czeskiemu  Karolowi IV, który miał go wznieść w latach 1364–1369. Zamek otrzymał łacińską nazwę "Laudis Palatium", która w późniejszych czasach uległa przekształceniu na "Läusepeltz". Pierwsze źródła pisane potwierdzające istnienie zamku pochodzą z roku 1365, kiedy na zamku przebywał Karol IV. 

Obecnie badacze historii zamków śląskich skłaniają się ku tezie, że zamek w Rybnicy był własnością rycerza Mikołaja z Rybnicy. Zamek został zniszczony w XV w., w wieku XVI-XVII odbudowany i przebudowany. Od początki XVIII w. zamek zaczął niszczeć. W drugiej połowie XVIII przeprowadzono remonty, po czym w XIX w. opuszczony popadł w całkowitą ruinę.”
 Rybnica zamek .

W książce Małgorzaty Chorowskiej – „Rezydencje średniowieczne na Śląsku …”, czytamy, że zamek w Rybnicy wpisywał się w średniowieczny trend wznoszenia budowli zamkowo-mieszkalnych, które miały łączyć funkcję warowne z funkcjami rezydencjalnymi. W średniowiecznych kronikach niemieckich rybnicki zamek tytułowany był mianem Laudis Palatium lub Lausepelz, tłumaczonym od łużyckiego Lausche Polske, co oznaczać miało Łysą Górę. Niewiele jednak wiadomo na temat jego powstania i historii. 

 Plan zamku w Rybnicy.
Kluczem do rozumienia idei wznoszenia zamku oprócz funkcji warownych jest słowo: „Palatium”, które kulturowo sięga wzorców starożytnych.  Palatium (łac. Wzgórze rzymskie Palatyn), to określenie głównego budynku, w którym zamieszkiwał cesarz, król lub biskup. Budynek taki miał specyficzny rozkład wnętrz, znajdowała się w nim sala reprezentacyjna, komnaty króla lub cesarza i kaplica zamkowa.  Co też nie pozostaje bez znaczenia i wiąże się z powiązaniami kulturowymi nawiązującymi do czasów, w których, to królowie posiłkowali swoją władzę także siłami nadprzyrodzonymi, panteonem bóstw lub w późniejszym czasie chrześcijaństwem i panteonem świętych. - Rezydencja władcy, który miał na swoim terenie nie tylko siedzibę władz ziemskich, ale i sił duchowych (bliskość relikwii) zyskiwała większy prestiż w ówczesnym świecie. 

 Zamek w Rybnicy.
Ciekawą sprawą jest, że słowo „Palatium”, wybrzmiewa podobnie do słowa „Palladium” i jeśli się spojrzy analitycznie wstecz, zaczyna dotyczyć w gruncie rzeczy tych samych funkcji, lub jest ściśle powiązane z funkcją obronną, rezydencjalną i religijną. Otóż nazwa „Palladium” pochodzi z terminologii greckiej i odnosi się do posagu Pallas Ateny, przechowywanego w Troi, który jak długo się tam znajdował, sprawował błogosławieństwo i pomyślność nad miasto-państwem, chroniąc je przed najazdami wrogów. W kulturze antycznej owe palladium było rodzajem relikwii państwowej, sprowadzało szczęście, błogosławieństwo na cały kraj i naród. Kolejno obyczaj ten przejęło Bizancjum, natomiast w Europie i Polsce, wydaje się zasadnym, wyznaczenie tego typu - palladium za także występujących, przykładem może być twierdza częstochowska z kultem obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, jako „Palladium Królestwa.”  
 Prostokątne okna w zamku w Rybnicy.
Wracając do słowa „Palatium” w sensie już nie kulturowym, ale składającym się na warstwę historyczną i architektoniczną, to trzeba wiedzieć, że tak właśnie określano w średniowieczu, umocnione dwory królewskie, włącznie z przynależnymi włościami, gdzie odbywały się zjazdy. Nazwy tej używa się również dla określenia halowych, prostokątnych budynków wznoszonych przez władców wczesnopiastowskich na terenie dzisiejszej Polski. Takim palatium był np. zamek w Legnicy i w mniejszym znaczeniu, ale jednak zamek w Rybnicy jako palatium rodowe.

 Rybnica na starym rysunku.
Znajdując się u podstawy wzgórza, na którym znajdują się pozostałości po zamku w Rybnicy, można zauważyć, że obecne pozostałości, nie są obwarowane, zatem wynika z tego, że to, co oglądamy nie jest budowlą pierwotną, która niegdyś wznosiła się na tym wzgórzu. Wszystko staje się jasne, kiedy zrozumiemy, że w czasie wystąpień najazdów husyckich na ziemie Dolnego Śląska, większość budowli warownych nie zdołała się obronić mimo grubych murów i innych rozwiązań obronnych. Wyciągnięto z tego wnioski i podnoszone na nowo z ruin zamki stawały się już raczej rozbudowanymi siedzibami rodowymi, bez nadmiernego nacisku skierowanego na warowność, która i tak w konsekwencji się nie sprawdzała.  
 
 Zamek w Rybnicy.
Zamek w Rybnicy, wedle planu i tego, co po nim pozostało w postaci pn ściany głównego domu dwukondygnacyjnego, wskazuje, że miała, to być głównie siedziba rodowa, o charakterze reprezentacyjnym, choć ulokowanie na stromym wzgórzu nadal stanowiło pewną formę naturalnej warowni. Jeśli spojrzymy na Zamek Sokolec w Górach Sokolich, to zobaczymy, że całkowicie zrezygnowano z jego odbudowy, na rzecz przeniesienia siedziby rodowej do niżej położonego zamku w Karpnikach, który był przecież o wiele łatwiejszy do zdobycia, niż ten położony wysoko na Krzyżnej Górze 654m n.p.m.Zatem to, co oglądamy dziś w postaci ruin po zamku w Rybnicy, to nie są to pozostałości po górskiej warowni obronnej, lecz ruiny dawnej rezydencji, po siedzibie rodowej Reibnitzów. O tej funkcji świadczą kolejne przebudowy i prace budowlane przeprowadzane na zamku w czasie po najeździe husytów jak i te z 18 wieku, kiedy to na zamku aż trzykrotnie prowadzono prace w 1750, 1786 i 1794.

 Zamek w Rybnicy.
W Rybnicy zachowały się fragmenty murów zewnętrznych, zbudowanych z kamienia. Pierwotnie były tu trzy kondygnacje, a budowla rezydencjalna miała wymiar: ok. 15,0 m x 25,0 m. Z elementów architektonicznych, nadal możemy oglądać, prostokątne okna, półkoliście sklepione, widoczny też jest wykusz latrynowy, w pobliżu ruin znajdują się też ślady muru obwodowego przyległego dziedzińca. - Zamek w Rybnicy został opuszczony w połowie XIX stulecia i bardzo szybko popadł w ruinę, stan ten trwa do dzisiaj, zwiedzając zamek latem, możemy mieć nawet kłopoty z namierzeniem budowli, gdyż tak bardzo jest ona zasłonięta przez bukowy drzewostan.

/Jan Wieczorek/
Foto: Jan Wieczorek i grafiki wraz z planem z Internetu.


Bibliografia: Małgorzata Chorowska - "Rezydencie średniowieczne na Śląsku", Marek Staffa - Słownik Geografii turystycznej Sudetów tom 4.


W ramach działalności Dzikich Sudetów proponujemy Państwu uczestnictwo w szeregu atrakcyjnych eksploracjach i wyprawach turystycznych prowadzonych przez kulturoznawcę i eksploratora sudeckiego Jana Wieczorka, który pokaże Państwu miejsca ze wszech miar interesujące, jak i też dzikie i tajemnicze, a bywa, że całkiem świeżo odkryte... 
DZIKIE SUDETY