Translate

wtorek, 23 grudnia 2014

Zittauer Gebirge -Töpfer i Scharfenstein.



Scharfenstein.

   
  Lužické hory, to najbardziej na zachód wysunięta jednostka górska w całym paśmie Sudetów, znakomita większość poszczególnych grzbietów Gór Łużyckich znajduje się na terenie Republiki Czeskiej i tylko jedno pasmo Zittauer Gebirge (Góry Żytawskie rozciągają się na obszarze 50 km²) leży na terenie Niemiec w Łużycach – na samym końcu południowo-wschodniej Saksonii.

 Oybin.


Mimo tego, że pasmo należy do jednych z najmniejszych i że praktycznie w wielu polskich przewodnikach po Sudetach, a także na mapach zwyczajnie nie funkcjonuje, gdyż wydaje się naszym propagatorom, że Sudety kończą się w Górach Izerskich, to oczywiście te pseudo przeciwności i naleciałości trzeba odrzucić i udać się na wycieczkę w nieodległe od polskiej granicy Góry Żytawskie.

Felsformation "Kücken".

 Szlak niebieski w Oybinie.
Szlaki turystyczne w Górach Żytawskich zapewniają dojście niemal do wszystkich atrakcji tego małego, ale bardzo urokliwego terenu zwanego przez Niemców – Gebirgsidylle (górska idylla). Niemiecka cześć Gór Łużyckich jest jakby kulminacją części czeskiej, obejrzymy tutaj jak w Górach Stołowych piaskowcowe skały, skalne grzyby, uliczki, a nawet i skalne miasta podobne do labiryntu.

 Oybin.
Kulturowo obszar Zittauer Gebrirge, znakomicie ukazuje, w jaki sposób mogłyby w Polsce być zagospodarowane szlaki oraz cała infrastruktura turystyczna. Góry Żytawskie mogą być dla nas historyczno-wyobrażeniową ilustracją, podobnie przecież musiały niegdyś wyglądać Karkonosze czy Góry Stołowe.

Töpferbaude.
Nieprzypadkowo schronisko Töpferbaude przypomina bardzo schronisko na Szczelińcu Wielkim, z drugiej strony kurorty Jonsdorf czy Oybin dają wyobrażenie o tym jak musiały wyglądać niegdyś w Karkonoszach miejscowości Karpacz i Szklarska Poręba.

Kolej "Bimmelbahn" Zittau - Oybin.
Centralnym miastem wypadowym w Góry Żytawskie jest Zittau, od niego zresztą pochodzi nazwa gór - Zittauer Gebirge. Z Żytawy w Zittauer Gebirge jest około 12 km, dystans ten jeśli ktoś zechce można pokonać pieszo szlakiem turystycznym. Oryginalną opcją jest podróż kolejką wąskotorową z Zittau do kurortu Oybin lub kurortu Jonsdorf zwaną przez autochtonów „Bimmelbahn” (pogwizdująca kolej).

 Oybin.
Najważniejszą w regionie miejscowością jest Oybin, pięknie położony w małej kotlince, aby tu dojechać samochodem musimy przekroczyć granicę z Niemcami w Sieniawce, następnie przejechać przez Zittau i na rondzie w Olbersdorfie pojechać prosto na Oybin.  

 Oybin Burg.
Największą atrakcją Oybinu jest góra nosząca tę samą nazwę - Oybin, zbudowana z piaskowca, której kopuła góruje około 100m nad miastem. Co więcej na szczycie tego skalnego masywu znajdują się romantyczne zabytki – ruiny średniowiecznego zamku i klasztoru z XIII/XIVw. Miejsce to jest  również powiązane z życiorysem słynnego malarza epoki romantycznej Caspara Davida Friedricha, który w tym fragmencie Sudetów znajdował inspirację do swoich obrazów (zwiedzanie klasztoru jest odpłatne).
 Oybin dom przysłupowy.
W Oybinie zwiedzić należy również Bergkirche – górski kościół z 1734 roku i zobaczyć: park zdrojowy, bajkowy teatrzyk Märchenspiele, dworzec kolejki Żytawskiej oraz piękne zadbane zabytkowe domy szachulcowo-przysłupowe.

 Wspinanie w Oybinie.
Po tych wszystkich komercyjnych atrakcjach (w Oybinie panuje jednak nadzór kulturowo-architektoniczny i nie ma tutaj np. przyzwolenia na dowolność budowania domków Rumburaka czy laleczek Barbie, jak to bywa w Polsce) należy przejść do meritum, a więc do wędrówki w Góry Żytawskie. Najlepiej jest zacząć wycieczkę od wejścia na górę Töpfer (582m n.p.m.) i zatoczyć pętle wracając do Oybina. - Wycieczka ma charakter spacerowy i potrwa, jeśli pójdziemy wolnym tempem i dołączymy do tego zwiedzanie kurortu kilka godzin.
 Oybin.
Wędrówkę zaczynamy od dworca kolejowego w Oybinie, gdzie znajdujemy szlak niebieski, którym idziemy w pobliżu torów kolejowych aż do przecięcia tychże z drogą na Olbersdorf, w orientacji na Zittau.
 Spękania w piaskowcach.
Po kilkuset metrach idąc wygodną ścieżką dochodzimy do miejsca gdzie szlak niebieski łączy się ze szlakiem żółtym odchodzącym na prawo pod górę Töpfer (582m n.p.m.). Nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zwykły szlak, zaczyna nam przekształcać się w wijącą pomiędzy olbrzymimi piaskowcowymi skałami ścieżynę.
 Formacje w drodze na Töpfer.
Oglądamy rozrzucone po lesie formacje skalne w kształcie murów i odspojonych bloków, które w wyniku erozji osunęły się po stromym stoku od pierwotnej skały. 

Töpfer  - Brütende Henne (Kwoka wysiadującą jaja).
Mimo tego, że trasa nie jest długa, to dobrze jest mieć na nogach odpowiednie obuwie (popularne ostatnio w polskich górach klapki lub szpilki oczywiście odpadają), a także i kije do nordic walking  i mapę (niemiecką lub czeską), ponieważ nagromadzenie ścieżek i szlaków turystycznych jest na tak małym obszarze spore, a do tego Niemcy ograniczają się tylko do ustawienia tabliczek (kierunkowskazów), nie mają natomiast oznakowania ani na skałach, ani na drzewach, co może być mylące i kłopotliwe np. w poszukiwaniu jaskini Gratzer Höhle
 Töpfer.
Docierając na górę Töpfer niebieskim, a następnie żółtym szlakiem z Oybinu, zostaniemy zaczarowani przez Gebirgsidylle.
 Töpfer - świt na tarasie widokowym.
Na szczycie zobaczymy okazałe grupy skalne, w których można się dopatrzeć konturów żółwi czy nachylonych monstrów wystających z krawędzi urwiska, zobaczymy również z kilku punktów widokowych, w tym ze szczytu skały Töpfer szeroką panoramę w stronę północy z widokiem na miasta Zittau, Hrádek nad Nisou oraz na cały Worek Turoszowski gdzie znajduje się zwornik trzech granic tzw. „Trójziemie”.
 Töpfer schronisko i skały.
 - Na Töpferze znajduje się jak już wspominałem stylowe schronisko (górska restauracja) Töpferbaude, w którym w sezonie można miło spędzić czas, zjeść posiłek, napić się piwa lub kawy.
 Utwory skalne w Górach Żytawskich.
Skały piaskowcowe na górze Töpfer przypominają nieco formacje z wierzchołka Szczelińca Wielkiego (919m n.p.m.) w Górach Stołowych czy Božanovskego Špičáka (773m n.p.m.) w Broumowskich Ścianach, oglądamy tutaj podobny „skalny zwierzyniec”: Papagei – Papugę, Schildkröte – Żłowia, Brütende Henne – Kwokę wysiadującą jaja, Küken – Pisklę itd. 
Hematyt na piaskowcu.
Piaskowce występujące w Zittauer Gebirge analogicznie jak piaskowce z Wyżyny Deczyńskiej powstały z dawnych osadów zalewiskowych. Na szlaku z Töpfera do Oybina oglądamy także i piaskowce jakby pokryte warstwą metaliczną (m.in. ruda żelaza – hematyt), te ciekawostki geologiczne powstały wówczas, gdy w okresie trzeciorzędu występowały na tym terenie, podobnie jak i w wielu innych miejscach na obszarze Sudetów zjawiska wulkaniczne. 
 Muschelsaal.

W wyniku wtargnięcia skał wulkanicznych w otoczenie osadowych skał piaskowcowych, ich wygląd uległ zmianie i tak m.in. pojawiły się na ich powierzchniach skorupy rud metali (tzw. kora żelazna - czerwone zabarwienie skał, szczególnie w okolicach Oybinu, wynika z silnego przebicia się wodorotlenku żelaza).
 Wejście w Skalną Uliczkę.
Dalej z Töpfera szlakiem zielonym podążamy w kierunku formacji Scharfenstein mijając po drodze punkty widokowe na Oybin i stronę czeską, a dalej niepozorną skałę Muschelsaal, gdzie wytrąca się na piaskowcu powłoka metaliczna, kolejno przechodzimy przez równie ciekawą skalną uliczkę, do której schodzimy z grzbietu nieco w dół po stromych schodkach. 
Scharfenstein.
Scharfenstein (Ostra Skała), bywa też nazywany „Łużyckim Matterhornem, z racji tego, że wystaje ponad otaczający las. Poniżej  25 metrowej skały znajduje się strefa wypoczynkowa (wiata i stoły) oraz ustawione tablice informacyjne, także z tekstem w języku polskim.
Scharfenstein.
Informacje podane na tablicy są bardzo skrócone i ogólnikowe, ale wyjaśniają nam, dlaczego „wieża” Scharfenstein tak znacząco wystaje ponad otoczenie zbudowane z miększych piaskowców – „Scharfenstein uległ sylifikacji pod wpływem wznoszenia się termicznych roztworów. Zaległy obok miękki piaskowiec ciosowy z czasem zwietrzał i w ten sposób zachowała się ta charakterystyczna skała". 
Scharfenstein z Oybina.
Szczyt skały został udostępniony dla turystów, wchodzimy nań po schodkach, w ostatnim fragmencie jest dość stromo, a na platformie widokowej mieści się zaledwie kilka osób, dlatego też lepiej jest odwiedzić te miejsce w czasie mniejszego natężenia ruchu turystycznego. 
Widok na Oybin z Scharfenstein.
   Widok  przy ładnej pogodzie z Scharfensteinu jest przedni, składa się nań położony poniżej Oybin, z górującym nad nim masywem piaskowcowym (518m n.p.m.), na którym, to znajdują się ruiny średniowiecznego zamku i klasztoru. Oglądamy stąd także niemieckie i czeskie Góry Łużyckie, widać stąd: Jonsberg (652m n.p.m.), Hochwald / Hvozd (749m n.p.m.) i najwyższy w całym paśmie Lusche / Luž (792m n.p.m.).
 Oybin.
Gdy już nacieszymy się widokiem z  Scharfensteinu, wówczas od strefy wypoczynkowej ulokowanej tuż pod skałą schodzimy w dół niebieskim szlakiem już łagodnie do centrum Oybina, gdzie podziwiamy, w jaki sposób można architektonicznie zaaranżować całe miasteczko do walorów otoczenia.
 Zittauer Gebirge.
Odwiedzamy też sklepiki z pamiątkami, w których to można nabyć lokalne produkty m.in. serwisy do herbaty z łużyckim wzornictwem; w takich banalnych chwilach przychodzi swoista refleksja, dlaczego w bardziej prestiżowych karkonoskich kurortach do tej pory nie wypracowano markowych lokalnych produktów, czego dowodem jest królująca w Szklarskiej Porąbie czy Karpaczu  chińszczyzna oraz import z Podhala.
Tekst i foto /Jan Wieczorek/




W ramach działalności Dzikich Sudetów proponujemy Państwu uczestnictwo w szeregu atrakcyjnych eksploracjach i wyprawach turystycznych prowadzonych przez kulturoznawcę i eksploratora sudeckiego Jana Wieczorka, który pokaże Państwu miejsca ze wszech miar interesujące, jak i też dzikie i tajemnicze, a bywa, że całkiem świeżo odkryte... 
DZIKIE SUDETY


3 komentarze:

  1. Wspaniały i godny polecenia zakątek Sudetów. A co do ostatniego zdania, to moje spostrzeżenia w tej materii są następujące. Wydaje mi się, że nasze rodzime osadnictwo na terenie Sudetów nigdy nie miało cech jakiegoś poważniejszego i trwalszego zespolenia. Jak zauważył kiedyś Mirosław Figiel, bardziej "osiadliśmy na wierzchu", a nie wkomponowaliśmy się w ten kulturowo- regionalny konglomerat. Z jednej strony nie ma co się dziwić, nie były to tereny Polskie, nasz kultura i tradycja w zasadzie tu nie istniała, a wszystko co odziedziczone w 1945r. stało się jakby "złem koniecznym". To oczywiście duże uproszczenie, ale myślę że tu właśnie trzeba szukać przyczyn, dlaczego dla przeciętnego Kowalskiego Tatry czy Beskidy, to góry znacznie ważniejsze niż Sudety.
    Osobiście jako miłośnik tych gór ubolewam nad tym faktem i żałuję, że na przestrzeni tylu lat nie potrafiono do końca docenić ich walorów turystycznych, krajobrazowych i kulturalnych. I wygląda na to, że niewiele dobrego ma szansę zaistnieć w tym temacie niestety.

    Pozdrawiam i udanych Świąt życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Owszem kwestia identyfikacji mogła być istotna w momencie przejęcia tych ziem zaraz po wojnie przez pokolenie już odchodzące. Natomiast ludzie, którzy urodzili się na ziemiach odzyskanych jaki mają powód aby powielać te niby matrycę? Dowodem na to,że to raczej jest kwestia podejścia tożsamościowego (brak gospodarności w narodzie polskim), są takie same stany zaniedbania na ziemiach od wieków rdzennie polskich np. Małopolska. To,że można inaczej jest pewnikiem np. w Dolinkach Podkrakowskich widzimy: a/ dolinki zaniedbane i b/ dolinki wypieszczone, nawet z koszami na śmieci co 50m, a to dlatego,że tam znajduje się jakieś miejsce kultu. I znowu jak wygląda cała Jura? Jak jest poprowadzona tam linia zagospodarowania świadczy jedynie o Polakach, a nie o Czechach czy Niemcach, tu żadne alibi już nie wchodzi w grę. Dziękuje za komentarze i Pozdrawiam Serdecznie z nadchodzącym Nowym Rokiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mysle, że dopiero przyjdzie czas, może już jest, na stworzenie tej identyfikacji, o której piszecie, tylko trzeba znależć dla niej jakiś lokalny charakter, krótko mówiąc - pomysł sie liczy, a o dobry trudno.
    Ale mam wrażenie, że coraz więcej ludzi identyfikuje się z Dolnym Sląskiem jako małą ojczyzną, bez tego garbu przesiedleńczego, poczekajmy...:)

    OdpowiedzUsuń