sobota, 31 sierpnia 2013

Jaskinia Radochowska

Jaskinia Radochowska.

   Położona w środkowej części Gór Złotych Jaskinia Radochowska przez długie lata była najdłuższą krasową jaskinią polskiej części Sudetów. W roku 1966, kiedy odkryto w Kletnie Jaskinie Niedźwiedzią utraciła palmę pierwszeństwa i tym samym przestała być turystycznym gorącym punktem. Długość Jaskini Radochowskiej jest podawana różnie, przez wiele lat było to 265m, natomiast po dokonaniu nowych pomiarów (A.Wójtoń) związanych z dodaniem parametrów małych bocznych chodników Jaskinia Radochowska ma 502 m długości.

 Radoszka w Górach Złotych i zabudowania Radochowa.


W świadomości ogólnej uważa się ją za drugą najdłuższą jaskinię w polskich Sudetach, jednak na drugą pozycję wysunął się obiekt jaskiniowy z okolic Kochanowa we Wzgórzach Krzeszowskich, który po zeksplorowaniu przez Wałbrzyski Klub Jaskiniowy wysunął się na drugą pozycję. – „Na przełomie listopada i grudnia udało nam się w Kochanowie połączyć Jaskinię z Filarami z Jaskinią Prostą. Do tej pory jaskinie miały odpowiednio 425 m i 52 m. Przy okazji odkryto dodatkowych 91m; także całość liczy teraz 568 metrów. Pozostało do spenetrowania jeszcze klika zakamarków, także długość jeszcze może wzrosnąć. Taki wynik daje jaskini drugie miejsce po Jaskini Niedźwiedziej wśród najdłuższych jaskiń sudeckich i wyprzedza ona Jaskinię Radochowską z jej 502 m. W eksploracji brali udział: I. Chomiak, M. Daszkiewicz, W. Rogala i A. Wojtoń z WKGiJ.” (Andrzej Wojtoń)”. - Jaskinia Radochowska byłaby pewnie jeszcze na dalszych miejscach, gdyby nie fakt zniszczenia przez firmę eksploatującą kaczawskie wapienie w Wojcieszowie tamtejszych, najdłuższych jaskiń np. Jaskini Gwiaździstej, która miała 562m.

 Przed Jaskinia Radochowską na turystów czeka całe niezbędne do zwiedzania wyposażenie.
Bądźmy jednak rozsądni, bo nie najważniejszym jest czy jaskinia przekłada się na liczby, albo ilość odwiedzin jak to jest w Jaskini Niedźwiedziej. Jaskinia Radochowska jest, bowiem świetną alternatywą, dla osób szukających niekomercyjnych przygód w paśmie Sudetów. Położenie Jaskini Radochowskiej – nieco na uboczu, powoduje, że nie spotkamy tutaj tłumów, zaś z drugiej strony zwiedzanie jest zorganizowane w bezpieczny sposób, gdyż obiekt posiada opiekuna w postaci przewodnika.

 Tablica informacyjna na trasie Kłodzko-Lądek Zdrój
  Zwiedzanie Jaskini Radochowskiej jest odpłatne, kwota jest bardzo przystępna, więc nie jest, takim obciążeniem dla rodzin z dziećmi jak to jest w przypadku Jaskini Niedźwiedziej. Potwierdza się też spostrzeżenie, że niekoniecznie, to, co duże musi być lepsze pod każdym względem. W Jaskini Niedźwiedziej od jakiegoś czasu panuje polityka „przeganiania ludzi” w kilku-dziesięciominutowych odstępach czasu przez trasę zwiedzania; obecnie napór odwiedzających jest przytłaczający, niestety właściciele jaskini zakładają, że należy w takim przypadku jedynie przyśpieszyć zwiedzanie i tym samym zainkasować zdwojone kwoty, niż doprowadzić do stanu normalnego, czyli do wolniejszego zwiedzania jaskini, jak to jest np. w jaskiniach czeskich w Morawskim Krasie, do których przyjeżdżają turyści z całego świata, by móc w spokoju zwiedzić te piękne obiekty, skoro zapłacili za tę usługę. Niestety w Jaskini Niedźwiedziej turysta może poczuć się przegoniony przez jaskinię przy wtórze haseł: przechodzimy, nie zwalniamy tempa, nie zatrzymujemy się itd., najdłuższe zaś postoje odbywają się przy bramie wejściowej i wyjściowej, gdzie nie ma jaskini, a są ułożone po bokach ściany z łupanego kamienia. Po takich atrakcjach, zwiedzanie Jaskini Radochowskiej w wyważonym tempie i w przyjaznej dla gości i dla jaskini atmosferze jest odpoczynkiem i czymś wręcz modelowym. 

 Droga do Jaskini Radochowskiej od strony Radochowa.
Do Jaskini Radochowskiej, docieramy od strony miejscowości Radochów, położonej przy drodze Kłodzko – Lądek Zdrój. - Do Radochowa można przyjechać też autobusem od strony tych dwóch miast, aby następnie szlakiem zielonym przez około 40 minut od przestanku PKS dojść łagodną drogą do wlotu jaskini. - Dojazd do jaskini oczywiście jest możliwy, najlepiej jest zaparkować w miejscu gdzie na drodze bocznej w Radochowie odchodzącej od szosy Kłodzko – Lądek Zdrój (jechać za tablicami Jaskinia Radochowska) kończy się asfalt, ale samochody z wyższym zawieszeniem mogą dojechać drogą leśną na polankę przy jaskini.  

 Polana przed Jaskinią Radochowską.
Geograficznie - Jaskinia Radochowska leży w środkowej części Gór Złotych, tj.: w lewym zboczu doliny potoku Jaskiniec, na północ od wyrazistej kulminacji Cierniaka (592 m n.p.m.). Otwory jaskini znajdują się na wysokości ok.455-470 m n.p.m., tuż przy granicy Śnieżnickiego Parku Krajobrazowego; gdyby podążyć dalej przechodzącym obok jaskini zielonym szlakiem doszlibyśmy do niebieskiego szlaku i dalej do szczytu Ptasznik i Przełęczy Kłodzkiej, gdzie Góry Złote stykają się z Górami Bardzkimi. – Szlak ten jest godny polecenia dla turystów ceniących sobie spokój i dzikie ostępy leśne. 

 Lądek Zdrój pawilon uzdrowiskowy Wojciech.


Pierwsza wzmianka o Jaskini Radochowskiej pochodzi z 1757 r., a więc można powiedzieć, że dość wcześnie, choć Jaskinia na Špičáku w czeskiej części Gór Złotych (Rychlebskie Hory), znana jest od 1430r. Do szybkiej popularności Jaskini Radochowskiej przyczynił się fakt bliskiego jej położenia od Lądka Zdrój i rezydencji w Trzebiaszowicach i Radochowie. Obiekt cieszył się dużą popularnością, co spowodowało, że nastąpiły w nim zniszczenia dawnej szaty naciekowej, analogicznie rzecz odbywała w wielu obiektach jaskiniowych, gdzie ludzie, ale także i odkrywcy odłamywali stalaktyty na tak zwaną "wieczną pamiątkę", lub wybierali namuliska, tracąc tym samym możliwość pełniejszego zbadania jaskini.
 
Na przełomie XIX i XX wieku popularność Jaskini Radochowskiej zmalała, gdy odkryto w 1885r. w paśmie Krowiarek - Jaskinie w Rogórzce (350m dł.). Kolejna fala zainteresowania Jaskinią Radochowską przyszła wraz z opublikowaniem wyników badań przeprowadzonych przez F.Paxa i H.J.Stammera, a także i G.Dittricha, ten ostatni przekopał w latach 1935/36 namulisko jaskini, znajdując w nim kości dawnych zwierząt ślady pobytu ludzi (sprawa ta jednak jest dyskutowana i problematyczna). W tym samym okresie w jaskini przekopano trzy nowe otwory wejściowe zaburzając tym samym jej naturalny mikroklimat (jeden z nich kilka lat temu zasłonięto). 

 Wejście do Jaskini Radochowskiej.
Tuż przed wojną po Jaskini Radochowskiej opiekę nad jaskinią sprawował emerytowany górnik H.Peregrin, oprowadzał on turystów i dbał o całość przedsięwzięcia, taki stan uporządkowania trwał do 1945r. Niestety po przejęciu tego terenu przez władze polskie, dostęp do jaskini był swobodny i w żaden sposób niemonitowany, co przyczyniło się do zupełnego zniszczenia szaty naciekowej i zaśmiecenia wnętrza jaskini. Musiało jeszcze minąć kilkadziesiąt lat zanim jaskinia znalazła ponownie swoich opiekunów.  

 Plan Jaskini Radochowskiej.

Geologicznie Jaskinia Radochowska powstała we wkładce czystego marmuru, ale i na kontakcie z łupkami łyszczykowymi. Deniwelacja jaskini nie jest dość duża, obiekt położony jest blisko powierzchni.

 Zejście do ciągów horyzontalnych.
Do jaskini wchodzimy górnym otworem (krata), przewodnik prowadzi nas po schodach w dół do ciągów horyzontalnych, powstałych pod wpływem działania agresywnych wód krasowych, które to w procesach erozji rozpuściły marmur. Napór wód musiał być tu spory, o czym świadczą rozszerzenia korytarzy zwane salami, które wykształciły się głównie na skrzyżowaniach chodników: „Sala Stołowa”, „Sala Gotycka”.


Jaskinia Radochowska ma prosty przebieg, jeden główny korytarz i trzy mniejsze boczne ciągi. - Woda dostawała się do jaskini na dwa sposoby a/ przez ponor znajdujący się około 500m powyżej jaskini w Dolinie Jaskińca i b/ w postaci wód opadowych przesiąkających przez szczeliny do wnętrza jaskini. 

 Wypreparowane przez wody sale w Jaskini Radochowskiej.
Gdy wejdziemy do jaskini i zaczniemy podążać śladem przepływu dawnych wód, warto przyjrzeć się wypreparowanym ścianom, zresztą do dziś w Jaskini Radochowskiej znajduje się woda, a nawet jeziorko o zmiennym zasięgu, uzależnionym od opadów atmosferycznych na zewnątrz. 

 Filar skalny nad jeziorkiem.
Długość jeziorka to ok. 8 m, przy głębokości do 1, 5 m, w zbiorniku występuje ciekawa fauna wodna: nicień Mononchus macrostoma, prapierścienica tryglobiotyczna Troglochaetus branecki, oczliki Cyclops (diacyplops) longuidus disjunctus i Echiinocamptus (limnocamptus) dacius oraz studniczki (badania fauny prowadził m.in. A.W Skalski w 1994r).  

 Pani Przewodnik opowiada o studniczkach występujących w Jeziorku.


W Jaskini Radochowskiej w warstwie namuliska natrafiono na szereg kości zwierzęcych, mogły być one tutaj wepchane przez wody z zewnątrz, ale i też gatunki te mogły mieć dostęp do otworów jaskini i ją zamieszkiwać. Namulisko zawierało m.in. szczątki: niedźwiedzia jaskiniowego, niedźwiedzia brunatnego, borsuka, kuny leśnej, jelenia europejskiego, jelenia olbrzymiego, dzikiego konia, żbika, łosia, sarny, dzika, hieny jaskiniowej, bizonów…  

 Zaciski w Jaskini Radochowskiej
Dyskutuje się natomiast czy w Jaskini Radochowskiej przebywał człowiek, niektórzy badacze uważają, że owszem, ponieważ natrafiono na ślady ognisk (węgliki) obrobione kamienie i przede wszystkim znaleziono w niszy skalnej czaszkę niedźwiedzia jaskiniowego przykrytą płytą skalną, jakoby ułożoną przez ludzi z okresu neolitu; druga strona wskazuje, że: „szczątki niedźwiedzi i węgliki drzewne mogły dostać się do komór jaskiniowych z powierzchni terenu…”

 Malowidła z Lascaux.
"Wydaje się", że te sporne kwestie rozwiązane byłyby wówczas gdyby w Jaskini Radochowskiej na ścianach zachowały się paleolityczne malowidła podobne jak w Jaskini Lascaux, wówczas jaskinia Radochowska nie miałaby konkurencji na terenie całej Polski.


/ Jan Wieczorek/
Foto: Jan Wieczorek oraz zdjęcie z Lascaux i plan Jaskini Radochowskiej z Internetu.


Bibliografia: M.Staffa - Słownik geografii turystycznej Sudetów (T.17), M.Paulina - Jaskinie Sudetów, - P.Migoń "Jaskinia Radochowska" w Sudety (przyroda, kultura, historia) nr 1.2009r.



W ramach działalności Dzikich Sudetów proponujemy Państwu uczestnictwo w szeregu atrakcyjnych eksploracjach i wyprawach turystycznych prowadzonych przez kulturoznawcę i eksploratora sudeckiego Jana Wieczorka, który pokaże Państwu miejsca ze wszech miar interesujące, jak i też dzikie i tajemnicze, a bywa, że całkiem świeżo odkryte... 
DZIKIE SUDETY


6 komentarzy:

  1. Byłem w Jaskini Radochowskiej i w kompleksie jaskiń w Kochanowie. Ze swojej strony uważam, że kompleks w Kochanowie w porównaniu z obiektem w Radochowie jest zupełnie nieciekawy i nudny. Jaskinia Radochowska jest piękna i mogę sobie tylko wyobrażać jak musiała wyglądać w dawnych czasach kiedy nie była tak zniszczona. Dodatkowo, podczas ostatnich odwiedzin tego miejsca zauważyłem dwa nowe korytarze, które wymagały sporo gimnastyki do ich pokonania, co tylko jeszcze bardziej zwiększa jej atrakcyjność.
    Chciałbym również poruszyć temat zamykania takich obiektów. Ogólnie bardzo mi przykro, że istnieje tendencja zamykania jaskiń. Już parę razy zdarzyło mi się pojechać w różne miejsca i przysłowiowo "pocałować klamkę" - w tym wypadku kłódkę. Jest to bardzo irytujące i nieprzyjemne doświadczenie. Jestem też przeciwnikiem opłat za tego typu doświadczenia i oprowadzaniem przez przewodników. Takie praktyki znacznie obniżają atrakcyjność i dzikość takich miejsc a także ilość i jakość przeżytych wrażeń podczas eksploracji. Nie potrafię sobie wyobrazić odkrywania obiektu, o którym traktuje artykuł, wraz z przewodnikiem. To jest jakaś zupełna aberracja eksploracji:(. Z przewodnikiem tak naprawdę nie zdobywamy jaskini tylko ją zwiedzamy, tak jak np. Jaskinię Niedźwiedzią. Jest to, na swój sposób, komercjalizacja. W ten sposób robi się z jakini produkt. Dostosowuje się ją do potrzeb niewygającego konsumenta, który tak naprawdę nigdy nie będzie w stanie docenić prawdziwych walorów i emocji towarzyszącym badaniu i odkrywaniu. "Opiekunowie" układają schody, budują poręcze, zakładają łańcuchy i tym sposobem "zabijają ducha" takich miejsc:(, które przecież są dobrem wspólnym a nie jednostki.
    Z drugiej strony potrafię zrozumieć argumenty zwiększające ograniczenia liczby ludzi mających do jaskini dostęp. Mam za sobą już parę zdobytych jaskiń i sztolni i praktycznie w każdym takim obiekcie mogłem znaleźć puszkę lub butelkę po piwie. I to nie jedną. Z samej jaskini Radochowskiej zabierałem już parę razy znalezione śmieci. Osobiście, eksplorując takie obiekty, jedyną pamiątką, którą ze sobą zabieram są zdjęcia i jedyną rzeczą, którą zostawiam są odciski butów w błocie lub mule. Niestety bardzo wiele ludzi ma zgoła inne zasady i dlatego potrafię zrozumieć niektóre z argumentów zamykania jaskiń. Jednak myślę, że to nie jest rozwiązanie problemu. Jaskinie powinny zostać takie jak stworzyła je natura, bez żadnych udogodnień typu ułożone schody czy łańcuchy. Często to by wystarczyło żeby zniechęcić ludzi, którzy w takim miejscu znaleść się nie powinni. Dodatkowo można by było wykoncypować parę innych pomysłów, które w znaczy sposób ograniczyły liczbę osób zwiedzających. Nie twierdze, że wszystkie obiekty nie powinny być dostępne dla szerokiej grupy ludzi. Taka Jaskinia Niedzwiedza, która posiada szerokie i przeogromne korytarze jak najbardziej nadaje się do udostępniania szerokiemu gronu ludzi. I jest to jak najbardziej słuszne bo nawet niepełnosprawni mają prawo zobaczyć na żywo takie miejsca. Ale to nie znaczy, że musimy tak robić ze wszystkimi jaskinimi:(.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Jaskini Radochowskiej byłem dwa razy. Raz - chyba w roku 1957 lub 1958, drugi - w 1979 (1981?). Oba razy jaskinia była otwarta, zaśmiecona. Nie było wtedy dobrych latarek, baterie były jeszcze gorsze. Za pierwszym razem byłem z kilkuosobowym towarzystwem (pracownicy Archiwum Państwowego we Wrocławiu. Ja i jeszcze ktoś próbował robić zdjęcia aparatem bez synchronizacji i lampą z żarówkami spaleniowymi. Nic nie wyszło. Drugi raz byłem z córką. Też - marne baterie, jakaś świeca(1). Jedyne zdjęcie - przy samym wyjściu córka zrobiła - widać tylko głowę.
      Że zamknięta - to i dobrze, i źle. Dobrze, że otrzymuje się kask. Ja walnąłem głową dość solidnie... Jeżeli działa podany telefon kontaktowy - to dobrze. Może jeszcze kiedyś......

      Usuń
  2. niegdyś na polanie przy jaskini stacjonował pewien poznański klub górski. wówczas będąc na bazie można było wchodzić do Radochowskiej ile dusza zapragnęła. jakże się zdziwilam odwiedzając to miejsce po latach widząc kaski, latarki, przewodnika i.. opłatę :( przed laty wchodziło się do tej jaskini z wypiekami na twarzy mając poczucie odkrywania czegoś, dziś tak jak napisał DukeNukem to tylko zwiedzanie. wciąż jednak uważam, że warto wejść i zobaczyć.
    pozdrawiam
    [I]

    OdpowiedzUsuń
  3. Właściwie odpowiedz na pytania i dylematy padła z Twojej strony. Dużo jest racji w tym co napisałeś. co do Jaskiń Kochanowskich, to prawda nie ma w nich nacieków itd, ale warto do nich pojechać gdy leży na zewnątrz dużo śniegu i nieco mrozy spadają wtedy w środku np. Jaskini z Filarami można zobaczyć piękne stalagmity lodowe itd. Co do Jaskini Radochowskiej, zwiedzałem ją sam i z przewodnikiem. Trudno jest zestawiać ze sobą troszkę inne wątki jak eksploracja i zwiedzanie. Zwiedzanie jest jak oglądanie filmu przez widza, a eksploracja jak jego robienie. Nie każdy chce lub może zrobić np. film, to samo jest z wieloma rzeczami, w tym i z eksploracją jaskiń. Powinna być jednak granica, czyli zachowany w miarę jak najbardziej dziki stan jaskini czy danego terenu. Osobiście najlepiej lubię zwiedzać jaskinie samemu, ale czasem tak się nie da, nawet przy eksploracji, czasem trzeba też się z kimś podzielić wrażeniami, a i być pomocnym na wypadek kiedy by się coś stało... - Kraty, są także i w Czechach i to fakt blokuje możliwości zobaczenia obiektu, irytuje a jakże, a z drugiej strony chroni przed wandalami, którzy z jaskini zrobią śmietnik. Ważniejszy problem, to jest niszczenie jaskiń np. kaczawskich przez firmę eksploatująca kamieniołom wapienia, jedne z najpiękniejszych jaskiń w Sudetach, całe w kryształach, ewenementy w skali Polski zostały zniszczone lub wysadzone w powietrze, to jest wandalizm!!!

    Sumując nie wszędzie można wejść i nie wszystko można zobaczyć na warunkach takich jak by się chciało:) Mi się też marzy np. marszruta przez pasmo Sichote Alin, ale na ten czas są to tylko marzenia:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja tam ze 25 lat temu nocowałem, gdy na dworze było -20 stopni...

    OdpowiedzUsuń